Po raz kolejny weekend okazał się doskonałym czasem na to, żeby nie tylko zagłębić się w materiały konieczne do przygotowania się do zajęć w nadchodzącym tygodniu, ale także żeby powozić się trochę po Ankarze, a dokładnie wybrać się do najstarszej dzielnicy miasta.
[uwaga: dzisiaj będą obrazki! ;)]
Na wstępie muszę wszystkich uświadomić że zanim Ankara stała się w 1923 roku stolicą, była, nie przymierzając, wioską, no a nawet jeśli nie wioską, to małym miastem sławnym z hodowli owiec. Także cała Ankara w tym czasie to dzisiejsza dzielnica Ulus.
Biorąc pod uwagę to jak bogatą historię mają tureckie ziemie, oraz fakt, że w Ankarze nie występują raczej wielkie trzęsienia ziemi, można by się było spodziewać olbrzymich ilości zabytków czy też innych rzeczy wartych obejrzenia.
Otóż nic bardziej mylnego, ale po kolei. Jako że Ulus zaczyna się tam, gdzie kończy się Atatürk Bulvarı, jak się można było spodziewać, pierwsze co nas tam może przywitać to... pomnik Atatürka oczywiście [jeżeli w ciągu miesiąca nie pojawi się post dedykowany Atatürkowi to trzeba mi o tym przypomnieć]
Pomnik, jak to pomnik, Atatürk na koniu w otoczeniu nieznanych żołnierzy walczących o niepodległość Turcji, całkiem zgrabne, aczkolwiek wszechobecne na tym placu gołębie dekorujące przy okazji pomnik trochę psują wrażenie.
Idziemy dalej, a jako że w Ankarze wszędzie jest pod górkę, a już zwłaszcza na Ulusie, to całodzienna przechadzka nabiera charakteru wyprawy.
Dalej dochodzimy to jednego z największych zabytków Ankary - kolumny cesarza Juliana Apostaty tudzież Flawiusza Juliana:
Hmm, no cóż... imponujące to to nie jest. Kolumna została przeniesiona z innego miejsca, i jak widać obecnie stoi na trawniku na środku ulicy. Nie jest ani duża, ani wysoka, ani zdobiona, po prostu jest. I to chyba wystarczy za cały komentarz.
Potem rozpoczęliśmy podejście pod najstarszą świątynię w Ankarze, czyli ruiny tego co było kiedyś rzymską świątynią. Z całej świątyni została tylko jedna ściana, która stoi tylko dlatego że podtrzymuje ją zbudowany tuż przy niej najstarszy meczet Ankary.
Niestety bliżej ruin podejść się nie da. Do malutkiego meczetu i owszem wejść można, ale na zdjęcia nie ma co liczyć. Z resztą fotografować też nie ma za bardzo czego. Meczet w środku ma wielkość może 5x5 i większość powierzchni zajmują nagrobki/trumny/coś podobnego jakiś starych duchownych. Miejsca jest tyle, że można wejść, popatrzeć i wyjść.
Oczywiście najważniejszą informacją na temat meczetu jest to, że kiedyś modlił się tam Atatürk.
Za to z okolic meczetu/świątyni widać całkiem ładnie cytadelę:
Nie ma co się jednak za bardzo napalać, bo tej części umocnień akurat zwiedzać nie można. Wielka szkoda bo jak niestety nie widać na zdjęciu, prezentuje się ona (cytadela) całkiem okazale i myślę, że mogłoby tam być ciekawie.
Można za to wejść na mniejsze umocnienia znajdujące się nieopodal:
Jak nie do końca widać, panorama Ankary z góry jest rewelacyjna. Całe miasto widać jak na tacy, calusieńkie. Co za to widać na tym zdjęciu doskonale, to absolutny brak zabezpieczeń. Tak, po tych murach się chodzi, tak, cała forteca wygląda tak samo - spaceruje się po tych murach, ale jako że nie ma żadnych barierek, a mury są dość wysokie, pojawiają się dodatkowe wrażenia. Jeżeli ktoś nie wierzy, oto kolejny fotos:
I bynajmniej nie jest tak, że my się wdrapaliśmy na jakieś niedostępne kawałki murów. Tam chodzą wszyscy.
Interesujące, nieprawdaż?
Tak, to by było na tyle jeśli chodzi o zwiedzanie Ulusu. Wrócę jeszcze kiedyś do tej dzielnicy, bo znajduje się tutaj najlepsze Ankarskie muzeum - Muzeum Cywilizacji Anatolijskich, aczkolwiek zaczynam nabierać przekonania, że w samej Ankarze tak naprawdę nie ma nic wartego zobaczenia. Ale co zrobić, może jestem za bardzo wybredny?
Warto zaznaczyć, że jest to najbardziej konserwatywna dzielnica Ankary - po raz pierwszy w Turcji widziałem kobiety ubrane w czador tudzież czarczaf czy jak to można jeszcze nazwać - generalnie czarne wdzianko z którego wystają tylko oczy. Za to niewątpliwym plusem Ulusu jest to, że jest to bodaj najtańsza dzielnica w mieście i poza tandetnymi dewocjonaliami czy pamiątkami można też znaleźć mnóstwo ciekawych rzeczy od przypraw po ubrania w przystępnych cenach.
To była sobota. W niedzielę natomiast prastarym słowiańskim zwyczajem udałem się na zakupy przy okazji planując zaglądnąć do pobliskiego meczetu:
Podobno w kompleksie budynków ma znajdować się nie tylko meczet, ale i także kościół i synagoga. Zaglądałem jednak wszędzie gdzie się dało i nic takiego nie znalazłem. A że obecna na miejscu ochrona poza tureckim żadnego języka nie uznaje, to nie udało się dowiedzieć czy faktycznie jest tu coś więcej niż meczet.
Sam meczet w środku wygląda całkiem zgrabnie, aczkolwiek zupełnie inaczej od Kocatepe - ot, takie nowoczesne miejsce kultu:
No dobra, jeżeli chodzi o zdjęcia i relacje z weekendu - to by było na tyle, teraz pora na luźne ciekawostki na tematy różne.
Ciekawostki na temat akademika:
niestety nie wiem jak wygląda codzienne życia w naszych akademikach, więc wszystko tutaj jest dla mnie ciekawostką :)
- korytarze/kuchnie/łazienki/toalety są kilka razy dziennie sprzątane
- raz w tygodniu sprzątane są też nasze pokoje - tj.odkurzanie+mycie podłogi+ścielenie łóżek+ścieranie kurzy jeśli półki nie są zawalone różnymi rzeczami+mycie okien - smerfnie
- większość toalet to niestety - dziury w ziemi. Na całe szczęście mamy też na piętrze normalne muszle, więc można pomedytować w klasycznym europejskim stylu.
Ciekawostki na temat centrów handlowych:
- na wejściu do centrum handlowego/kina/innego takiego albo przechodzimy przez bramkę, albo ochrona sprawdza na 'lizakiem', najprawdopodobniej sprawdzają czy nie wnosimy bomby
- samochody wjeżdżające na parking też są kontrolowane
- w weekendy można sobie posłuchać na żywo faceta grającego na fortepianie - tak się reklamuje orkiestra symfoniczna mojej uczelni
- przy wejściu do supermarketu (Real) znajduje się mapa z opisanymi regałami - gdybym znał turecki zapewne byłoby to przydatne
Ciekawostki trawiaste:
- sprinkler to jak na razie jedyne nowe angielski słówko którego się tu nauczyłem, a oznacza zwyczajny zraszacz służący do podlewania trawników - takich urządzeń na kampusie jest mnóstwo i zwłaszcza wieczorami trzeba uważać nie tylko przy chodzeniu na skróty - sprinklersy często 'podlewają' też chodniki
- trawa tutaj służy do tego, żeby z niej korzystać - chodzić, siedzieć, leżeć - czyli coś w Polsce zupełnie nie do pomyślenia
Taaa, to by było na tyle na dzisiaj. Nie wiem kiedy pojawi się jakiś następny post bo na zajęciach nic specjalnego się dzieje, a na kolejne wyprawy do dziwnych miejsc trzeba będzie poczekać do weekendu - może na widelcu znajdzie się wspomniane wyżej muzeum.
Za to za 2 tygodnie - Kapadocja. Oj będzie się działo...
Potwierdzam wątpliwą atrakcję Ankary pod względem zabytków lecz i tak robi wrażenie a wszechobecny kult Ataturka z przepotężnym obiektem jakim jest jego mauzoleum daje sporą dawkę wiedzy na temat przemian jakie dokonały się w Turcji dzięki wizji jednego człowieka którego odpowiednikiem w naszej ojczyźnie niewątpliwie jest marszałek Piłsudski, ze sporym żalem opuszczałem Ankarę po 3 miesięcznym pobycie, pozostanie jednym z ciepło wspominanych miejsc które odwiedzałem pomimo iż mój pobyt przypadł na miesiące zimowe a zima w Ankarze potrafi nieźle dać w kość :)Ankara to nowoczesność trochę kopiowanie zachodu ale na swój specyficzny sposób, armia stojąca na straży świeckości państwa i nowe osiedla na których jednym z pierwszych wznoszonych budynków są meczety, niesamowite wrażenia robią w Ankarze tunele komunikacyjne usprawniające komunikację (jeden pod oknami naszej ambasady) z opowieści wiem że prace nad nimi przebiegały niezwykle sprawnie i błyskawicznie w porównaniu do osiągnięć budowniczych naszych obiektów komunikacyjnych, Ulus to także "złota ulica" wystawy olśniewające i kipiące biżuterią w łącznej ilości wieluset kilogramów (bez ściemy) takiej ilości złota nie widziałem nawet w Stambule po stronie azjatyckiej, wrazenie robi rezydencja prezydenta praktycznie widoczna cała jak na dłoni z niesamowitej wieży widokowej, z nowoczesnych budowli polecam galerię kizilay jeśli dobrze pamiętam jest tam 8 pięter i warto obejrzeć ją wewnątrz, udało mi się zrobić parę zdjęć ale nie wolno tam ich robić :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń