niedziela, 19 września 2010

Anıtkabir, Kocatepe - czyli sobota w Ankarze

Zanim jednak przejdę do relacji z tego co się dzisiaj działo, zaczniemy od zagadki której rozwiązanie będzie na końcu posta :)
Otóż pytanie brzmi:
Jaka narodowość pojawia się najczęściej kiedy ludzie próbują zgadnąć skąd jestem?

A teraz do rzeczy:
Jak to na leniwą sobotę przystało, bladym świtem koło południa udało mi się w miarę ogarnąć i zdecydować, że wypadałoby zrobić małe zwiedzanie Ankary, jako że mimo wszystko jest tu kilka miejsc wartych zobaczenia (z naciskiem na kilka).
Ponieważ ekipa moich ex-współlokatorów która również ominęła część Orientation Week miała wczoraj (przedwczoraj) grubą imprezę i nie była w stanie dzisiaj (wczoraj) nic robić, postanowiłem przekonać mojego nowego współlokatora do wyjścia na miasto (btw, okazało się, że można skrócić jego imię do Leo, a to już nie jest takie skomplikowane i udało mi się zapamiętać ;)).

Żelaznym punktem którego nie można w Ankarze pominąć jest Anıtkabir, czyli nic innego jak muzeum-mauzoleum Atatürka (temu kolesiowi poświęcę kiedyś osobny post) - założyciela republiki tureckiej.
Po nieco ponad godzinnej przejażdżce dolmuszami pomimo masakrycznych korków udało nam się dotrzeć na miejsce.
Jest to wydzielone specjalnie do tego celu pokaźnej wielkości wzgórze w centrum Ankary, na około znajduje się całkiem spory Park Pokoju, przy czym park można tylko oglądać idąc drogą do mauzoleum bo nie ma tam żadnych ścieżek ani innych elementów wskazujących na to, że park służy do czegoś więcej niż do oglądania.
Po wyjściu na górę można podziwiać panoramę Ankary, oraz przechodząc przez coś na kształt bramy z dwóch wież wchodzi się na ścieżkę prowadzącą do placu przed Mauzoleum.
Jak widać, w szczelinach między płytami rośnie trawa, to celowy zabieg, żeby trzeba było patrzeć pod nogi jak się idzie, a to wymusza opuszczenie głowy, co z kolei ma być oznaką szacunku dla Atatürka.

A po kilku minutach spaceru naszym oczom ukazuje się całkiem sporej wielkości plac:
W widocznej na zdjęciu kolumnadzie otaczającej plac można podziwiać kilka 'ciekawych' eksponatów jak auta Atatürka, jacht Atatürka, działo na którym wieziono ciało Atatürka podczas pogrzebu itp.

Ale oczywiście obiektem skupiającym uwagę nie jest kolumnada, ale samo mauzoleum:
Niezależnie od tego jak to ładnie i majestatycznie wygląda na zdjęciach, wrażenia na żywo są trochę mniejsze. Cały ten obiekt przypomina trochę ciosany ręką prymitywnego rzemieślnika kamienny prostopadłościan - zero finezji, zero ozdób, a do tego w cale nie jest to tak wielkie jak wygląda - ja się osobiście trochę rozczarowałem.

Ale zanim weszliśmy do samego mauzoleum, pod nim znajdują się dwa muzea - Atatürka i walki o niepodległość.
W muzeum Atatürka można oglądać ubrania Atatürka, skarpetki Atatürka, spinki do mankietów Atatürka, przyboty do golenia Atatürka, zdjęcia Atatürka, ordery Atatürka, a nawet wypchanego ulubionego psa Atatürka. Innymi słowy - raczej mało ciekawe dla kogoś kto nie jest zakochany w osobie Atatürka ;)

Ale spoko, jest jeszcze drugie muzeum, walki o niepodległość - i tu miałem nadzieję, że zobaczę coś ciekawego. Nadzieja matką głupich. W muzeum znajdują znajduje się cała masa obrazów o wątpliwej jakości artystycznej, zwykłe scenki rodzajowe przypominające nasz socrealizm. Są również 3 większe panoramy przedstawiające 3 największe bitwy z wojny Turecko-Greckiej, coś jak pomniejszona, zubożała i płaska wersja naszej Panoramy Racławickiej. Są również popiersia wszystkich ważniejszych dowódców i cytaty z Atatürka na temat absolutnie wszystkiego co tylko może nam przyjść do głowy. Co ciekawe, obrazy są podpisane tylko z tytułu (który zazwyczaj jest opisem scenki przedstawionej na obrazie), ale nigdzie nie ma nazwiska malarza - to chyba potwierdza fakt, że nie o kunszt tu chodziło.
Generalnie - sorry, ale widziałem lepsze obrazki, ale będąc w Ankarze przyjść tu zdecydowanie warto, żeby przekonać się na własne oczy, poza tym nie trzeba płacić za wejście, więc dużo nie tracimy.

Na koniec miała zostać wisienka na torcie - mauzoleum. I tu również, bądźmy szczerzy, nic nie ma. Symboliczny sarkofag Atatürka nie wygląda powalająco:
A sam Atatürk pochowany jest poniżej, w muzuem jest miejsce gdzie można na ekranie oglądać widok na żywo z kamery umieszczonej w sali gdzie jest pochowany... trochę to dziwne, ale cóż, o to Turcja właśnie.

Podsumowując - będąc w Ankarze przyjść tu trzeba, ale raczej nie można się nastawiać na jakieś intensywne przeżycia.

Ale dobra, koniec narzekania, czas na wycieczkę metrem do Kızılay a dalej na piechotkę do Kocatepe Camii, czyli największego meczetu w Ankarze.
I przy okazji metra ciekawostka - studenci w Turcji po wyrobieniu specjalnej karty mają zniżki w transporcie publicznym, ale nie dotyczy to uczelni prywatnych :/ także niestety jednorazowa wycieczka metrem kosztuje ok 2TLY czyli jakieś 4zł.

No nic, po przejechaniu kilku stacji i kilkunastominutowym spacerze, naszym oczom ukazało się to:
Zapowiadało się całkiem ładnie :) Żeby wejść do środka trzeba oczywiście zdjąć buty bo cały meczet wyłożony jest wielkim dywanem a w środku wygląda... niesamowicie.


Na środku wielki żyrandol w kształcie kuli, a ściany i sufit zdobione geometrycznymi kolorowymi wzorkami oraz inskrypcjami po arabsku. Byliśmy tam w sobotę, i o takiej porze, że tylko dwóch mężczyzn z meczecie się modliło, jednego nawet widać na zdjęciu na dole. Wrażenie niesamowite, bardzo piękne miejsce, i jeśli kiedyś będę jeszcze w pobliżu to na pewno tam zaglądnę.

Na zakończenie jeszcze wieczorne zdjęcie Kocatepe:

Oraz pora na rozwiązanie zagadki :)
No więc jaka narodowość pojawia się najczęściej kiedy ludzie próbują zgadnąć skąd jestem?
Otóż nic innego tylko... Niemcy!
Powody są bliżej nieokreślone, znajoma Niemka stwierdziła że "you look like everyone" i że poza hiszpanem mógłbym się podawać za mieszkańca dowolnego kraju europy. Finki myślały, że jestem z Finlandii, z holender który siedział koło mnie w samolocie że jestem Duńczykiem.
Ale zdecydowanym faworytem są Niemcy.

Tyle na dzisiaj, wyszło trochę długie, ale cóż, jak ktoś nie chce to nie musi czytać ;P

2 komentarze:

  1. Super zagadka :) A co najlepsze, zgadłam, bo gdyby to nie były Niemcy, to pewnie Szymuś byś się tak nie bulwersował ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu zdjęcia z wnętrza są anklikabul?!

    OdpowiedzUsuń