niedziela, 26 grudnia 2010

Boże Narodzenie inaczej

Drugi dzień świąt się właśnie zbliża do końca, więc wypadałoby podsumować jak wyglądały Święta na obczyźnie.
Słowo 'inaczej' zdecydowanie najlepiej oddaje istotę sprawy, ale po kolei.


Wigilia
W dość międzynarodowej grupie w skład której wchodziła silna reprezentacja Niemiec a także mniejsze ilości osobników z Francji, Finlandii, Pakistanu, Hong Kongu, Turcji, Ekwadoru i Albanii postanowiliśmy udać się na wieczorny wigilijny obiad na miasto.


Obiad zaczął się od toastu Efesem z okrzykiem 'Merry Christmas', co już było pierwszym dowodem na to, że jednak Wigilia będzie trochę inna niż zwykle :D
Potem sytuacja rozwijała się coraz lepiej, po tym jak zjedliśmy obiad, co wymagało wcześniejszej re-aranżacji przestrzeni, ciężko jest zrobić tak, żeby piętnaście osób siedziało przy jednym stole, padł pomysł, że skoro była Wigilijna kolacja, to pora na deser!
W międzyczasie powyżej zamieszczam zdjęcie sytuacyjne grupy Wigilijnej. Jak nie do końca widać, siedzieliśmy na dachu knajpy, co generalnie w Turcji jest dość popularne (w sensie w ogóle siedzenie na otwartej przestrzeni nawet w zimie) a to dzięki temu że zamontowane jest naprawdę dające rade ogrzewanie. Straty ciepła pewnie są ogromne, ale przynajmniej można w stosunkowym cieple posiedzieć :)
Wychodząc z knajpy zauważyliśmy ciekawe zjawisko - mianowicie Buddę w czapce Św. Mikołaja.
Co można zjeść na deser kiedy na dworze jest na oko 0 stopni?
Oczywiście lody!
Tu nic ciekawego się nie wydarzyło, ale przecież nie mogliśmy zakończyć wieczoru tak szybko!
Więc udaliśmy się na spacer po okolicy w poszukiwaniu jakiegoś lokalu z imprezą w środku, co nie było takie łatwe.
Ale się udało!
Impreza pierwsza klasa, turecka muzyka na żywo, ciepło, tylko drogie piwo, no ale nie można mieć wszystkiego. Tutaj okazało się, że głowy Niemki, Turczynki i eee, dziewczyny z Hong Kongu nie są zbyt mocne, i kiedy 2 czy 3 godziny później wychodziliśmy złapać autobus na kampus, to widać było wesoły nastrój w części towarzystwa.


Żeby nie było tak wesoło, zorientowaliśmy się, że autobus tak naprawdę będzie dopiero za godzinę, więc trzeba było coś w tym czasie zrobić. Tu nieoceniony okazał się Burger King - który nie dość że nas przechował, to jeszcze nakarmił :)


Ale w drodze do tego właśnie Burger Kinga razem z Finką doszliśmy do wniosku, że czegoś nam brakuje. Nie trzeba chyba dodawać, że chodziło o okowitę, której to buteleczka 0,35 w Efes shopie kosztowała nas... 20 lir. Potem trzeba było walczyć z tzw. cyckiem, ale dość szybko przelaliśmy zawartość do butelki po wodzie mineralnej i w kulturalnych warunkach w trakcie spaceru po ulicy ową buteleczkę obaliliśmy.


tutaj historyjka ulegnie zawieszeniu, bo pora na:
Ciekawostkę #20
Czyli o co chodzi z Turecką wódką.
Pewnie już o tym pisałem, ale miejscowa wódka ma dwie podstawowe cechy:
a) jest ohydna
b) jest droga
ale wiadomo, człowiek nie wielbłąd, więc od okazji do okazji się skusi. Nawet w Wigilię.
Najtańsza miejscowa wódka to Votka 1967. Tak, pisana przez 't' co już zwiastuje że coś jest nie halo.
Taką właśnie wódeczkę zakupiliśmy razem z Finką, i jak wspomniałem w Efes Shopie (powiedzmy taki odpowiednik monopolowego) 0,35l to wydatek 20 lir. Drogo.
Za 40zł u nas można spokojnie zakupić 0,7 Luksusowej/Wyborowej, soczek i zagrychę, ale to Turcja.
Do tego dochodzą walory smakowe. Moim skromnym zdaniem 1967 może być porównana do Wódki z Czerwoną Kartką. Czyli do towaru którego się nigdy nie kupuje.
Tak więc uwaga dla tych co w przyszłości będą chciei urządzić w Turcji zakrapianą imprezę z większą ilością wódki - niestety trzeba będzie zakupić Absoluta, Finlandię, Smirnoffa albo Sobieskiego - niestety wyjdzie kosmicznie drogo, ale ja innego wyjścia nie widzę.


wracamy do wydarzeń wigilijnych, ale już się dużo nie działo.
Dotarliśmy na przystanek autobusowy, w okolicach którego zlokalizowana jest taka oto rzeźba:
I tyle. Wesołym autobusem wróciliśmy na kampus i wigilijny wypad dobiegł końca.
No cóż, może mało świąteczny był charakter tego wieczoru, ale przynajmniej udało się go spędzić przyjemnie i w super towarzystwie.


Boże Narodzenie,
samo w sobie zaczęło się koło 13 bo jakoś mniej więcej w tych okolicach udało mi się zwlec z łóżka. Nie zapowiadało się w żaden sposób specjalnie, aż do późnego popołudnia.
Wtedy oto przez znajomą Turczynką zostałem zaproszony na konsumpcję... hmm... nie wiem jak to nazwać, takich czekoladowych ciastek, dopiero co wypieczonych w akademikowej kuchni. Oczywiście tej wspólnej. Ciastka pierwsza klasa, więc trochę sobie posiedzieliśmy razem z innymi ziomkami.


Wieczorem natomiast udałem się na noc filmową połączoną z nocą grania w różne gry planszowe i inne takie. Było całkiem zabawnie, bo byłem jedynym obcokrajowcem, więc trzeba było mi wszystko tłumaczyć na angielski.
W sumie z całego nocnego oglądania filmów skusiłem się tylko na oglądniecie po raz któryś Pulp Fiction i poszedłem spać. Ale wieczór/noc zdecydowanie zaliczam do udanych.


Za to część druga Bożego Narodzenia, czyli dzisiaj, nie odznaczyła się niczym szczególnym. Od czytanie ostatnich readingów na zajęcia i ogarnianie uczelnianych spraw. No i buszowanie po dość ubogiej sekciarskiej bazie praktyk. No cóż, może wysyp ofert będzie w nowym roku, czas najwyższy zacząć się zastanawiać, co ze sobą zrobić po powrocie z Erasmusa. A dokładniej jak przedłużyć sobie to oderwanie od rzeczywistości, czyli znaleźć dobry pretekst do wzięcia dziekanki.
Jeżeli ktoś ma jakieś samofinansujące się pomysły to można się nimi podzielić.


Tym oto sposobem dotarliśmy do początku końca.
Początku ostatniego tygodnia zajęć, który będzie nadzwyczaj pracowity bo będzie wymagał stworzenia jednego eseju, jednego pokaźnej długości research papera oraz zdania egzaminu.
Może więc czas najwyższy spłodzić dzieło o podwyższonym stopniu piękności i rzucić na kolana miejscowych profesorów?
Eee... Ważne żeby zaliczyć ;)

3 komentarze:

  1. Dear Szymek,

    I am sorry to bother you in the comments - I couldn't find your contact information.

    We would like to let you know that you have been nominated for the IX11 competition. IX stands for International eXchange and eXperience. Every year we look for the 100 most exiting, inspiring, open-minded bloggers who write about their high-school or university exchange, their expat experience, their au-pair adventure or other experience abroad. You'll find more information here:
    http://www.lexiophiles.com/international-exchangeexperience-blogs/ix11-how-the-competition-works


    If you don’t want to be included in the nomination list, please let us know by sending me an email (valerie [at] bab.la) and we won´t contact you again.

    Best,
    Valerie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam

    a mozna prosic o szacunkowe koszty ile kosztuje miesiecze utrzymanie? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a można ;)

    no więc nie wliczając ewentualnych podróży, na życie bez szaleństw miesięcznie trzeba wydać przynajmniej 500 lir + miejsce do spania (koszt wynajmu pokoju z rachunkami to ok. 400 lir, ale może być i drożej).
    Czyli razem 900TL/miesiąc, co licząc po uśrednionym kursie NBP liry z wczoraj wychodzi 1713,96PLN.
    Koszty znacznie rosną jeżeli a) nie jest się w tanich restauracjach/stołówkach b) przy częstszych imprezach

    OdpowiedzUsuń